Czego uczy nas afera GetBack?

  • Data publikacji: 05.05.2018, 00:33

Szerokim echem odbija się w ostatnim czasie sprawa firmy windykacyjnej GetBack S.A. Spółka nie jest w stanie wykupić wyemitowanych przez siebie obligacji. Dziś do wrocławskiego sądu złożono wniosek o otwarcie przyspieszonego postępowania układowego w tej sprawie. Co to oznacza dla wierzycieli spółki i jakie może mieć wpływ na portfele inwestycyjne Polaków?

 

GetBack S.A. to polska firma zajmująca się windykacją wierzytelności. Swoją działalność opiera w głównej mierze na zakupie zadłużenia za ułamek jego wartości, a następnie uzyskaniu jak największej części przejętego długu. Do niedawna, solidna i pewna spółka na Giełdzie Papierów Wartościowych. Dzisiaj - bankrut. Cena jednej akcji w listopadzie 2017 roku sięgała prawie 28 złotych, dzisiejsza wartość to jeden wielki znak zapytania. Włodarze warszawskiego parkietu zawiesili handel instrumentami spółki, ostatnie notowania z 16 kwietnia oscylują w granicach 4 zł.

 

Postępowanie układowe ma służyć de facto uchyleniu się od spłaty zobowiązań spółki. Zobowiązania te stanowią głównie wyemitowane obligacje korporacyjne, czyli papiery wartościowe nabywane przez osoby fizyczne i prawne stanowiące niejako pożyczkę. Po określonym czasie firma emitująca takie obligacje, zobowiązuje się do ich wykupu za określoną kwotę wraz z odsetkami. Takie obligacje stanowią alternatywę dla obligacji skarbowych, które mają mniejsze oprocentowanie, lecz ich wykup gwarantowany jest przez państwo. Obligacje korporacyjne nie mają takich gwarancji. Ich wykup w dużej mierze zależny jest od aktualnej kondycji finansowej podmiotu, które takie papiery emituje.

 

W raporcie KNF czytamy, że na obligacje GetBacku znalazło się 9242 chętnych. Wśród nich, aż 9064 osób fizycznych, nie bez powodu afera nazywana jest często Amber Gold 2. Tym razem jednak to nie teatrzyk instytucji parabankowej, ale poważna oferta spełniająca wyśrubowane kryteria. Do czasu. Wyemitowane obligacje warte są 2,6 miliarda złotych. Jest to o wiele więcej niż w przypadku Amber Gold, gdzie straty wyceniano na ponad 800 milionów złotych.

 

Nie wiadomo czy inwestorzy odzyskają swoje pieniądze. Spółka nie opublikowała w ustawowym terminie swojego rocznego sprawozdania finansowego. Coraz więcej czarnych chmur zbiera się nad głowami poszkodowanych. Czy strat można było uniknąć? Z pewnością było to nie do przewidzenia, bankructwa są częścią wolnego rynku. Wielu prywatnych inwestorów o tym zapomina, grając va banque, zapominając o podstawowych zasadach. Kapitałowa śmierć nie odeszła do lamusa w dobie restrykcyjnych regulacji i setek ustaw. Wręcz przeciwnie, trzeba dysponować większą ostrożnością niż kiedykolwiek lokując swoje oszczędności.